środa, 30 stycznia 2013

Rozdział III - Zwątpienie

Perspektywa Ana
Po ostatnim wydarzeniu minął tydzień. Wszystko układało się dobrze. Lucy i Alex stały się nierozłączonymi przyjaciółkami. Ja natomiast zaczęłam coraz częściej spotykać się z Erikem. Przy nim czułam się, jakbym była najszczęśliwszą osobą na całym świecie. Nie byliśmy parą, chociaż miałam nadzieje, że to się niebawem zmieni.
Marcie i Sasha wyjechały gdzieś tam. Szczerze mówiąc nie obchodziło mnie gdzie one teraz są. Byle jak najdalej od nas były. Dziś była sobota, czyli jak w każdej szkole dzień wolnego. Nie mając co robić ubrałam się i poszłam po Alex. Leżała, przeglądała coś w laptopie, który dostałyśmy od szkoły. Wyszłam sama na dwór. Znalazłam tam dość czyste miejsce, więc sobie usiadłam. Rosło tutaj dużo trawy, tyle że można by było się schować w niej. Schowałam się w gęszczach. Bawiłam się końcówkami trawy i zwijałam ją sobie na palec i tak cały czas. Nawet nie wiedziałam, która jest godzina nic się teraz nie liczyło. Byłam ja i mój mały świat do którego nikt nie miał dostępu. Słysząc, że ktoś idzie w moją stronę od razu schowałam się jeszcze bardziej w krzakach.
- Ana – zawołał niepewnie jakiś głos.
- Eryk? - zapytałam.
- Tak - odpowiedział.
- Co ty tu robisz? Jest zimno, a ty siedzisz na ziemi i to jeszcze tak ubrana - powiedział.
- Nic mi nie jest - odpowiedziałam lekko zawstydzona.
- Nie chodź o takiej porze tutaj, a zwłaszcza sama – powiedział z troską.
- A to niby dlaczego ? - spytałam. Zaczęła mnie ta jego troska po mału wkurzać.
- Niektóre wampiry nie są tacy, one mogą chcieć cię wykorzystać - odpowiedział.
- Ja nie chciałam zbytnio tej całej przemiany – westchnełam cicho.
- Z czasem ci to przejdzie - mówił chcąc podnieść mnie na duchu.
- Pomożesz mi wstać ? - spytałam się go cicho.
- Jasne - odpowiedział.
Gdy już wstałam nadal trzymał mnie za ręce. Po chwili zobaczyłam na co się patrzy.
- Dlaczego tak się patrzysz na moją szyje ? - to wszystko zaczęło się robić dziwne.
- Ano, ja tak bardzo chciałbym spróbować . . . -  gadał jakby się czegoś nawdychał. 
- O co ci chodzi ?! - traciłam powoli kontrole nad sobą.
Nie odpowiedział. Dotknął ustami moją szyję, w pewnej chwili poczułam ostre ukąszenie jego kłów. Przez sekundę ból był oszałamiający, straszny. I nagle zniknął. Ogarnęła mnie euforia. Coś czego nigdy nie czułam, w takim stopniu . . . rozkosz, pożądanie.
Kiedy przestał wszystkie te doznania się ulotniły Przesunął dłonią po wargach, a ja wpatrywałam się w niego. Dopiero teraz zauważyłam, że po policzkach zaczęły mi spływać łzy.
- Ty chamie ! - warknęłam.
- Ano . . . Ja nie chciałem . . . - jąkał się.
- Nie chciałeś ? A wiedziałeś co się dzieje, gdy wampir kogoś ugryzie?! - nie odpowiedział, czyli że wiedział! Nadal trzymał mnie za ręce.
- Puść mnie! - wydarłam się
- Ano, ja cię kocham - szepnął mi do ucha.
- Akurat, wiesz jestem naiwna - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.
- Wcale, że nie - próbował mnie uspokoić, muskając mnie w usta.
- Trzeba było powiedzieć od razu, że chcesz się tylko mną zabawić, a nie. Bawiłeś się moimi uczuciami odkąd się tu pojawiłam - straciłam panowanie nad sobą. Nie wiem co się stało. Gdy dotknęłam Erika on padł na ziemie wijąc się z bólu. Co ja zrobiłam? Cokolwiek to było nie współczułam mu, jeśli bym tego nie zrobiła to co by się dalej mogło dziać . . . Wolałam teraz o tym nie myśleć. Zobaczyłam, że Eryk wstał.
- Ana, błagam cię. Ja na prawdę cię kocham . . . po prostu to było silniejsze ode mnie - krzyknął, oddalałam się od niego. Chyba chciał mnie dogonić, ale byłam już daleko.
Gdy już się tam znalazłam zakryłam ranę włosami, żeby Alex nic nie widziała. Jak to zobaczy zabije pierw mnie, a potem jego. Zerknełam do pokoju. Nikogo w nim nie było. Zobaczyłam, że na jej łóżku leży jakaś karteczka. Od razy ją wzięłam i przeczytałam.

Perspektywa Alex

Siedziałam sobie na łóżku trzymając na kolanach laptopa. Nagle naszła mnie ochota na żelki. Zeszłam do salonu, gdzie znajdował się mały kącik z mikrofalówką, szafkami i lodówką. Wzięłam pierwsze lepsze z brzegu żelki. Gdy już wracałam do swojego pokoju zobaczyłam, w moich drzwiach jakąś rudą dziewczynę.
- Ty jesteś Alex - spytała, nieco zdenerwowana dziewczyna.
- Tak, to ja o co chodzi? - zapytałam nieznajomą.
- Miałam ci to dać - podała mi kopertę. Palce jej drżały.
- Dzięki - wzięłam to i zamknęłam się w swoim pokoju.
Czemu ten rudzielec był tak podenerwowany. Bez chwili zastanowienia otworzyłam kopertę, w której znajdował się list. Zaczęłam go czytać:
Droga Alex
Wiem, że nie zostałyśmy sobie nawet w sposób cywilizowany przedstawione i dla tego chciałabym cię za to przeprosić. Nie myśl sobie, że jestem bezdusznym potworem. To nie prawda co opowiada ci Lucy, w każdym sensie to nie ja pobiłam i ośmieszałam ją . . . Nie tym razem. W każdym razie chciałabym zaprosić ciebie na moje przyjęcie, przyjdź do Hotelu Renaissance.
PS: Jeśli nie przyjdziesz zamienię twojej siostry życie w piekło.
Całuski Marcie
No cóż tego się nie spodziewałam. Mój mózg dopiero analizował informacje z tej karteczki . . . Chwila, że co?! Marcie chce mnie szantażować! Coś się jej pomyliło. Nie ten adres. Mały ptasi mużdżek ma chyba.
Ale czy przypadkiem nie tego się obawiałam, że zniszczy życie mojej siostrze, w nowej szkole. Musiałam iść na to durne przyjęcie czy tego chciałam czy nie . . .
Ubrałam pierwszą lepszą sukienkę i poszłam na to głupie przyjęcie.
Minęłam Perth St. 9 docierając do hotelu o nazwie ,,Renaissance''. Był bogaty i nowoczesny. W życiu nie byłam w takich luksusach, oczywiście ja z Aną dostawaliśmy wszystko co chcieliśmy . . . o ile było stać na to naszych rodziców. Stałam na korytarzu będąc zadziwiona pięknem tego pomieszczenia.
- W czym mogę pomóc? - zapytał się gościu przy recepcji.
- Ja szukam . . . -zająkałam się.
- Tu jesteś głuptasku - dobiegł mnie głos, którego miałam nadzieje w życiu nie usłyszeć - Chodź zaprowadzę cię do Marcie - powiedziała Sasha.
Spojrzałam na odchodnym jeszcze raz na tego faceta przy recepcji jakby, on jako jedyny był tu normalny. Szłam razem z tą jedzą, której przyłożyłam parę dni temu. Łoł, że też jest taka opanowana. Jak ostatnio się widzieliśmy chciała mnie zabić wzrokiem. Weszliśmy do sali dyskotekowej. Bar, ogormny parkiet, parę stolików na których leżało pełno przeróżnych substancji. Wtedy mnie olśniło przecież połowa z tych osób jest z Domu Nocy .
- Zawsze takie imprezy organizujecie? - spytałam pustaka.
- Dość często . . . - odpowiedziała, z drwiną w głosie. Chyba limit dobroci na dziś się komuś skończył.
Zaczęliśmy przechodzić przez tłum ludzi. Wszędzie tyle spoconych ciał, ohyda. Oczywiście dobra półowa osób tutaj jest niepełnioletnia. Blondi podeszła do jakiejś grupki ludzi, z której wyłoniła się czarnowłosa wiedźma.
- Alex jesteś, a myślałam, że nie przyjdziesz - uścisnęła mnie jakbyśmy byli jakimiś dobrymi przyjaciółkami. Z dobroci nie odwzajemniłam uścisku.
- Co ty sobie myślisz pisząc takie rzeczy?! - warknęłam.
- Ja nic takiego złego nie napisałam - po prostu to prawda - odpowiedziała sarkastycznie.
- Grozisz mi? - uśmiechnęłam się z drwiną.
- Nie, poprostu zostaniemy przyjaciółkami - zaczęła znowu mówić słodko - będziesz robić wszystko co ci powiem - tym razem zaśmiała się ironicznie.
- Nie, nie zostaniemy przyjaciółkami i nie będę cię słuchać – powiedziałam. Zaczęłam nagle ciężko dyszeć.
- Jesteś tego pewna ? - spojrzała się na mnie - A jeżeli, w jakiś magiczny sposób twojej małej siostrze coś się stanie . . .
Nie mogła dokończyć, bo zaczęłam biec do niej z pięściami. Przewróciła się. W tej samej chwili wszystkie spojrzenia zwróciły się na nas. Sasha podbiegła do Marcie i pomogła jej wstać. Zobaczyłam jej twarz, była rozwścieczona. Szybkim krokiem podeszła do pewnej grupki i się uśmiechnęła. Muszę wyjść z tej sali. Już byłam na korytarzu, nie było tu nikogo. Obejrzałam się za siebie i nagle poczułam straszny ból. Upadłam na podłogę, wszystko zaczęło się mazać. Leżałam na podłodze, a przede mną stała czarnowłosa postać, którą była Marcie koło niej stało parę osób. Na pewno nie mieli zamiaru mi pomóc. Byłam skazana na łaskę tej rozpieszczonej dziewczyny. Dwie osoby pomogły mi stać, podtrzymywały i prowadzili mnie do jakiś drzwi, próbowałam się wyrwać. Nic to nie dawało. Byłam za słaba, jedynie co to dało to kolejną porcje bólu. Za nami szła krok, w krok Marcie z triumfalnym uśmieszkiem. Przywiązali mnie i zostawili sam na sam z Marcie . . .






_______________________________________






wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział II - Obawa

~ Perspektywa Alex ~
Wstałam jako pierwsza, Ana jeszcze spała. Całą noc rozmyślałam o tym jak wygląda życie tutaj. Nie mogłam z tyłkiem usiedzieć, ani chwili dłużej. Szybko ubrałam się i ze szybkością pantery wyszłam z naszego wspólnego pokoju. W salonie nikogo jeszcze nie było, szybko spojrzałam na zegarek. No tak dopiero czwarta popołudniu. Usiadłam sobie na sofie, była nawet wygodna i zabrałam się za coś na czym znałam się bardzo dobrze . . . włączyłam Telewizor i zaczęłam przeglądać kanały. Natrafiłam na Pamiętniki Wampirów, które oczywiście musiałam obejrzeć, nawet jeżeli leciały powtórki. Mój przyszły mąż Ian Somehalder, który gra moją ulubioną postać, a z którą na pewno się ożenię i . . . Ze zamyśleń o naszym wspólnym życiu przerwały mi jakieś złośliwe śmiechy dziewczyn, dobiegające z podwórka.

Nagle do pokoju weszły dwa plastiki, które śmiały się z nie wiadomo czego. Jedna, spojrzała się na mnie przez ułamek sekundy i poszły dalej, w stronę pokojów.

Wolałam sobie nie zawracać głowy, z czego one miały taką radochę. W każdym razie na pewno nie było to nic śmiesznego.

Po chwili do salonu weszła jakaś dziewczyna, która płakała. Wyglądała na załamaną, nawet nie zauważyła, że jestem w pokoju. Skuliła się w kąt i dalej szlochała. Nie byłam tego, w stanie zignorować. Podeszłam do niej i zapytałam się jej:

- Co ci się stało? -dziewczyna nie odpowiadała.
Miała schyloną głowę przez co nie mogłam zobaczyć jej twarzy. Widząc, że nie odpuszczę dopóki nie odpowie powiedziała:

- Daj mi spokój, nic mi nie jest ! - odpowiedziała wściekle.

- Ja się tylko grzecznie pytam - powiedziałam lekko poirytowana.
Wtedy nieznajoma dziewczyna spojrzała na mnie. Popatrzyłam na jej twarz, była cała opuchnięta od płaczu. Zauważyłam siniaka na jej lewym policzku. Naszła mnie obawa, że te dziewuchy mogły ją pobić.

- To one ci to zrobiły ? - spytałam z troską.

- Kto ? - zamrugała zdezorientowana.

- Te dziewczyny, powiedz prawdę pomogę ci - powiedziałam spokojnie.

- Ty mi pomożesz ? Jakoś nikt się tym nie interesuje, wszyscy wiedzą że, Marcie i Sasha znęcają się nad słabszymi, Nikt nie reaguje ! Upokarzają mnie i traktują jak, śmiecia odkąd się tu pojawiłam - mówiła płacząc.

- Przykro mi . . . A Neferet ? - zapytałam. Przecież ona musiała coś z tym zrobić, jest dyrektorką.

- A co ma zrobić ? Marcie to jej rodzona córka. Robi wszystko co chce, a Neferet udaje że tego nie widzi, jeśli chcesz być w tej szkole musisz się nauczyć jednej zasady . . . Nie wychylaj się. - powiedziała to jakby im było można robić wszystko.

- Jak masz na imię ? - zapytałam.

- Lucy, a ty ? - spytała Lucy, już nie płacząc.

- Alex - odpowiedziałam.

- To ty jesteś ta nowa ? - wyglądała na zaciekawioną.

- Tak razem z siostrą, wczoraj tu przyjechałyśmy - odpowiedziałam.
Później jak już Lucy się uspokoiła zaprowadziłam ją do jej pokoju. Był bardzo podobny do naszego. Zobaczyłam na jej łóżku rudego kota, który na widok właścicielki zaczął się do niej łasić. Ta go wzięła na ręce i zaczęła go głaskać.

- Alex przedstawiam ci Jaskiera - powiedziała z uśmiechem Lucy.

- Miło cię poznać Jakier - kot fuknął na mnie i wyskoczył z rąk właścicielce i zaczął zrzędzić na mnie.

- Ja chyba nie mam podejścia do kotów - wymamrotałam.

- Przestań Jaskier musi się po prostu do ciebie przyzwyczaić - uśmiechnęła się do mnie.

Zamieniłam jeszcze z Lucy kilka zdań i poszłam do Any.
Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam ją zdenerwowaną. Muszę przyznać, że jest z niej taki mały kłębek nerwów. Spojrzała na mnie:

- Gdzie ty byłaś ? - spytała.

- W salonie mój ty nerwusie, nie denerwuj się - powiedziałam uśmiechając się - Wiesz poznałam bardzo miłą dziewczynę ma na imię Lucy.

Ana wydawała się być radosna, z tego powodu. W poprzedniej szkole nie miała żadnych przyjaciół, oczywiście zawsze była ze mną na przerwach. Chodzi mi o to, że ma problemy z nieśmiałością, zawsze ją wspierałam, ale pewnego głupiego dnia, gdy się pokłóciłyśmy doszło do tego, że została pobita przez kogoś, trafiła do szpitala w ciężkim stanie. Nie chciała nam powiedzieć kto jej to zrobił, nawet w tej sprawie psycholog na nic się nie zdał. Do dzisiejszego dnia nie wiem kto jest odpowiedzialny za to, ale nie to mnie najbardziej martwi. Jeśli te dziewczyny Marcie i Sasha są takie bezduszne to czy incydent z przed roku mógłby się znowu powtórzyć . . .

W głębi serca wiedziałam, że nie pozwolę znęcać się nad moją siostrą!

 
~Perspektywa Ana ~


Alex mówiła, że później przedstawi mnie tej Lucy. Miałam nadzieje, że nie ośmieszę się na mojej pierwszej lekcji, ani nie wygłupie przed nową koleżanką Alex. Usiadłam, w czwartej ławce koło ściany. Alex się nadal nie pojawiała, nagle do klasy wszedł chłopak, na którego spoglądałam wczoraj w oknie. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Odpowiedziałam mu tym samym. Kurde, szedł w moją stronę.

Błagam nie . . . tylko nie siadaj koło mnie - pomyślałam.

Odwróciłam głowę i zaczęłam patrzeć w ścianę. Myślałam, że usiadł w innej ławce ale on już siedział koło mnie, wystraszyłam się lekko nie dając tego po sobie poznać. Nagle odezwał się nieznajomy:

- Hej, Jestem Eryk. A ty to . . . ? - spytał chłopak.

- Ja jestem Ana - odpowiedziałam nieśmiało.

W tej samej chwili do sali weszła Alex z dziewczyną, którą była pewnie Lucy. Siostra spojrzała, pierw na mnie potem na Erika.

 
~ Perspektywa Alex ~

Gdy nareszcie znalazłam Lucy poszłyśmy w stronę klasy, którą pokazałam wcześniej Any. Wchodząc do klasy przeżyłam szok, koło mojej małej siostrzyczki siedział jakiś chłopak. Bez dalszych ceregieli usiadłam koło nich, w trzeciej ławce razem z Lucy. Odwróciłam się do mojej siostry nie z wracając uwagi na tego chłoptasia, powiedziałam:

- Ana, przedstawiam ci Lucy, Lucy to moja siostra Ana - mówiłam spoglądając to na Any to na siedzącego obok niej nieznajomego.

Podały sobie ręce.

Wszystko by było w porządku, gdyby nie pojawienie się pewnych zdzir. W tej samej chwili, gdy musiałam zakończyć tą piękną myśl . . . idąca, w stronę ostatnich ławek blondi zepchnęła z ławki książki Lucy.

- Ups, przepraszam - powiedziała ironicznie.

Lucy nie reagując na pustaka, chciała zebrać książek na co nie pozwoliła jej Alex.

- Ty pustaku podnieś to! - wrzasnęłam.

- Jak ty do mnie powiedziałaś!? - warknęła dziewczyna podchodząc do Alex.

- Pusta ! A na dodatek głucha. - zadrwiłam.

Dziewczyna uniosła rękę i zrobiła ruch, jakby chciała tymi swoimi pazurami rozorać mi twarz. To wszystko działo się w zwolnionym tempie. Złapałam ją za nadgarstek, łatwo unieruchomiłam jej rękę, potem ze wściekłości, że dziewczyna chciała mi dać w twarz, uderzyłam ją tak, że zaczęła jej lecieć krew. Spojrzała się na mnie nienawistnym wzorkiem. Puściłam jej rękę. Druga dziewczyna zaczęła się na mnie patrzeć z triumfem, w oczach ? Do pokoju wleciała Neferet patrząc na to wszystko z, niby to przerażoną miną.

- Co tu się stało? - trzeba było przyznać Lucy racje, była dobrą aktorką.

- Sasha spowodowała bijatykę - odpowiedziała . . . Marcie!

Sasha nic nie mówiła. Tylko potwierdziła to skinieniem głowy.

- Przepraszam - powiedziała.

Łał, to wszystko jest jeszcze dziwniejsze, niż można było pomyśleć.

Pierwsza lekcja została odwołana. Neferet wyleczyła tej wiedźmie rany. Myślałam nadal nad jedną rzeczą. Dlaczego Marcie wstawiła się za mną ? Mogła swojej mamusi powiedzieć, że to ja zaczęłam bijatykę i bym poniosła za to wszystko ja odpowiedzialność, a jednak tego nie zrobiła . . .

 
~ Perspektywa Ana ~

Po tym jak lekcja została odwołana zaczęłam pakować swoje książki, w ogóle się nie odwracałam do niego. Gdy już wszystko miałam spakowane odezwał się Eryk:

- Ano, mogę cię odprowadzić na następną lekcję ? - zapytał.

- Tak - odpowiedziałam cicho.

- Chciałem cię przeprosić za to co zobaczyłaś zwykle tak się nie dzieje na naszych zajęciach - powiedział.

- Ach, Dziękuje - powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.

- Ano, jak coś możesz na mnie zawsze liczyć. Chociaż nie znamy się długo, to już cię polubiłem - powiedział ze szczerością.
Byliśmy już blisko sali, więc stanęłam koło drzwi i uśmiechnęłam się do niego.

- Ano, pamiętaj to co ci powiedziałem - schylił się i pocałował mnie w policzek, w miejscu gdzie mnie pocałował czułam przyjemne mrowienie.
Gdy weszłam do klasy Alex już siedziała, w ławce więc do niej usiadałam. Patrzyła się na mnie jakoś dziwnie, jakby wszytko widziała co się przed chwilą stało.

_______________________________________






piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział I - Nowe Życie

Minęło osiem miesięcy od kiedy zdarzył się ten wypadek, nadal mam sny, które powtarzają się od śmierci rodziców. Tak jak zeszłej nocy obudziłam się ze łzami, w oczach. Stała już koło mnie Alex z zaniepokojoną miną. Obudziłam się mokra od potu, z kosmykami ciemnych włosów przyklejonymi do czoła.

- Ana - spojrzała na mnie - to tylko sen, wszystko będzie dobrze.

- Miałam ten sen . . .

- Wiem - przytuliła mnie i pogłaskała po włosach.
Siedziała na moim łóżku dopóki nie zasnęłam, na szczęście nie było już żadnych koszmarów.

~ Rano ~
Wstałam pierwsza, a Alex spała w moim łóżku do mnie przytulona. Wstałam tak żeby jej nie obudzić. Poszłam do łazienki umyłam twarz i zobaczyłam siebie w lustrze. Miałam całe czerwone oczy, opuchnięta twarz po prostu wyglądałam jak ... zombi. Pomalowałam sobie twarz żeby nie było, aż tak tego widać chociaż to nic nie dało. Poszłam do garderoby i wybrałam sobie czarną bluzkę, spodnie, które wyglądają tak jak by były zniszczone, albo jakbym coś na nie wylała, a do tego butki brązowe, które bardzo lubiłam. A jako dodatek wzięłam szalik, zegarek i torbę. Gdy się już ubrałam wyszłam z garderoby, a Alex była już ubrana, w długą białą bluzkę na ramiączkach, szare dresy, czarno-białą basebolówkę z oznaką po boku. Do tego trampki, a z akcesorii wzięła czarne słuchawki i komórkę. Alex spojrzała na mnie i uśmiechnęła się do mnie i poszła zrobić sobie makijaż, a ja zaczęłam szukać swojego telefonu, ale nie mogłam go znaleźć. Zobaczyłam, że Alex zostawiła telefon więc sama do siebie zadzwoniłam okazało się, że telefon był pod łóżkiem. Gdy już wróciła, zobaczyła mnie i zaczęła się ze mnie śmiać. Gdy wstałam wzięłam jeszcze słuchawki i podłączyłam je do telefonu, wzięłam swoją torbę i poszłam do Alex, uśmiechnęła się do mnie i powiedziała, że będzie dobrze. Włożyłam swoje torby do samochodu, siostra jeszcze je nosiła, aż w końcu wszystko wsadziła do bagażnika. Wsiadła do samochodu, który miał nas zawieść do nowego życia, którego nigdy w życiu się nie spodziewałam. Włożyłam słuchawki i zaczęłam słuchać piosenki Birdy - People Help The People, a potem zasnęłam w samochodzie.

Na miejscu powitała nas dyrektorka szkoły Neferet. Miała oczy barwy mchu, włosy kasztanowe, ciemne, połyskujące i opadające poniżej ramion. Była piękna wyglądała nie jak jakaś zgredowata babka po czterdziestce, ale jak gwiazda filmowa.

W czasie, gdy nas prowadziła do Sypialni dla dziewczyn miałyśmy czas na rozmowę:

- Zajęcia kończą się o godzinie trzeciej - powiedziała Neferet, uśmiechając się lekko, na widok ponurej miny Alex - a zaczynają o ósmej.

- Czyli krwiopijcy, tacy jak my umierają na widok słońca ? - spytała Alex.

- Wam nie zaszkodzi, jedynie możecie się czuć osłabione. Tak samo jeśli chodzi o dorosłe wampiry. Nie musicie się bać, że się spalicie na słońcu tak jak opisują to ludzie - powiedziała Neferet, z lekką pogardą na ostatnie słowo.

Nagle zobaczyłam jakiegoś kota przechodzącego koło nas, Alex chciała go pogłaskać co nie było najlepszym pomysłem. Fuknął i zadrapał ją do krwi. Stróżka krwi poleciała, Neferet podeszła do niej i złapała ją, tam gdzie zadrapał ją kot po chwili rana się zasklepiła, a potem zniknęła !

- Jak to zrobiłaś ? - spytała zdumiona Ana.

- Niektóre wampiry mają dary - uśmiechnęła się do Any - Ja umiem leczyć rany. Pomagam chorym uczniom, lecząc ich z ran i chorób.

- A kotą w ogóle można tu być ? - spytała Ana.

- Koty od dawna były blisko wampirów, to one wybierają swojego właściciela. - odpowiedziała z powagą Neferet.

- Dziwactwooo - wymamrotała Alex myśląc, że drektorka jej nie słyszy co było błędem. Nie skomentowała tego.

- Jesteśmy na miejscu dziewczyny ! - powiedziała drektorka.

Poprosiła najbliższą osobę żeby nas zaprowadziła do naszego pokoju.
Wnętrze internatu dla dziewczyn było po prostu piękne, ściany były w barwach łagodnego błękitu, z wygodnymi sofami i podłogą, gdzie nie , gdzie leżącymi poduszkami. Stoły były zawalone czasopismami, torebkami, szminkami i różnymi kobiecymi rzeczami. Było parę płasko-ekranowych

telewizorów, na jednym z nich leciał program na MTV ,,Jersey Shore''. Alex zawsze chciała mieć swój program na tym właśnie podobieństwie.

Po rozpakowaniu naszych rzeczy. Zobaczyliśmy, że na biurku leży jakaś kartka co okazało się Planem Lekcji.

Wcześniej Neferet wytłumaczyła nam, że na jednej z godzin mamy wybrać fakulety na, które będziemy chodzić.

- Co wybierasz ? - spytałam siostrę.

- Muzyka odpada, nie mam talentu, ani do grania na instrumentach, ani do śpiewania co pewnie zauważyłaś jak biorę prysznic. - powiedziała Alex ze swoją miną myśliciela.

Rzeczywiście nie miała talentu co sama nieraz słyszałam. Bardzo często lubiła sobie pośpiewać biorąc prysznic. Poszłam do swojej torby wyciągnęłam z niej swoje ubrania i schowałam do szafki. Zobaczyłam, że na końcu szafy leży mundurek szkolny który musieliśmy nosić. Wyglądał inaczej niż te co widziałam u dziewczyn, gdy szłam do swojego pokoju. Każda miała jakieś dodatki do swojego, a mój był zwyczajny jakby sam się prosił o to żeby go zmienić. Położyłam mundurek na swoje łóżko i zaczęłam dalej chowałam swoje ubrania do szafy. Gdy już, w końcu skończyłam powiesiłam mundurek na samą górę. Patrzyłam się w okno, stał tam jakiś chłopak, który chyba zobaczył, że się na niego patrzyłam. Uśmiechnął się do mnie i pomachał. Odwzajemniłam jego gest. Patrzyliśmy sobie w oczy, przez parę sekund, a potem poszedł w przeciwną stronę budynku. Ciekawe kto to był. Może będę mieć z nim jakieś zajęcia. Jestem bardzo tego ciekawa. Nagle Alex pojawiła się koło mnie wystraszyłam się, z czego zaczęła się śmiać.

- Przepraszam, że cię wystraszyłam. - powiedziała nadal się śmiejąc.

- Nic się nie stało - odpowiedziałam lekko poirytowana.

- Więc Ana co wybrałaś ? - powiedziała Alex.

- Hmm pójdę na Dramat a ty ? - zapytałam się.

- Droga Ano, muszę ci zakomunikować że będziemy chodzić na te zajęcia razem! - krzyknęła.

- Na serio ? - powiedziałam.

- Tak - odpowiedziała.

- Tego mi jeszcze brakowało. - powiedziałam żartobliwie i przytuliłam ją.

- Ano, dobranocka się już dawno skończyła może pójdziemy już spać ? - zapytała ze śmiechem Alex.

- Pewnie. Tylko się przebiorę. - odpowiedziałam.

- Jasne. - powiedziała . - Szybko się przebrałam i poszłam do swojego łóżka i już pomału zasypiałam, ale Alex mi przeszkodziła.

- Wiesz Ano cieszę się, że jesteś tu ze mną, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - powiedziała szczerze Alex.

- Ja też nie wiem. Dobrano Siostro ! - powiedziałam.

- Dobranoc Ano. - odpowiedziała Alex.
Tej nocy nie przyśnił mi się żaden koszmar. W tym samym dniu rozpoczęłam nowe życie.




_______________________________________
Mamy nadzieje, że pierwszy rozdział się wam podobał ;)



Komentujcie


czwartek, 24 stycznia 2013

Bohaterowie

Alex






Ana




Lucy






Erik




Neferet






Marcie






Sasha




Ruda




Oliver







Prolog

Gdy miałam dwanaście lat, nigdy nie było wiadomo co się wydarzy. 

Zwłaszcza od tego feralnego dnia, gdy przewróciło się całe moje życie do góry nogami z najszczęśliwszej dziewczynki pod słońcem stałam się wrakiem człowieka. Nasi rodzice umarli. Wybuchł pożar. Mało pamiętam co wtedy się wydarzyło. Nigdy nie wyjaśniono przyczyn z jakich wybuchł pożar, ale czasem mam wrażenie, że komuś zależało na śmierci moich rodziców. Ale to tylko głupie przypuszczenia zdesperowanej nastolatki. Tak czy inaczej została mi tylko Ana. Moja siostra, która jest dla mnie wszystkim.

Mieliśmy trafić do Domu dziecka co się jednak nie stało. Zostałyśmy przyjęte do Domu Nocy, szkoły gdzie mieliśmy przechodzić spokojnie przemianę w wampira. Sama w to nie wierzyłam. Miałam nadzieje, że znajdziemy tu dom, lecz to się okazało tragicznym błędem...