poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział VII - Czy to ona ?

Perspektywa Erika
Myślałem ciągle o niej. Liczyła się tylko ona. Nie mogłem spać, jeść nic nie mogłem robić. Świat dla mnie stracił sens gdy jej koło mnie nie było. Stałem się jednym z tych rozczulonych i uczuciowych dupków. Moja przyszła szwagierka Alex (taka tam nadzieja na małżeństwo z Aną) urażała na okrągło moją inteligencje i ją podważała, niestety smutne ale prawdziwe czułem się przy niej na skończonego głupka. Właśnie zrobiliśmy postój. Alex zaczęła się na mnie drzeć po tym jak niechcący oblałem ją wodą. Oczywiście zarzuciła mi że zrobiłem to specjalnie co było wielką bzdurą. Nie mogąc wytrzymać jej dalszych nastrojów przed miesiączkowych wyszłem z tego grata i zacząłem iść byle jak najdalej od Alex i jej wielkich lamentów.
W pewnej chwili poczułem słodki zapach od którego nie mogłem się uwolnić. Nie wiem dlaczego, ale zacząłem biegnąć w stronę tego zapachu przed siebie i naglę poczułem . . . krew. Na podłodze leżało bezwładne ciało faceta, z którego strzyga piła krew. Pojękiwał z rozkoszy jaką mu dawało ukąszenie. W świetle księżyca odbiła się twarz tego potwora, który z uśmiechem na twarzy wysysał życie z tego biednego człowieka. Gdy to coś skończyło pić krew, a gdy ja próbowałem odejść nie dając się zauważyć wywaliłem się o skórkę od banana. Spojrzenie czerwonych oczy skierowało się natychmiast na mnie. Z szybkością błyskawicy pojawiła się koło mnie.
- Ana? - spytałem nie mogąc uwierzyć, że to ona. Bałem się jej. Wstałem i zacząłem spoglądać na nią jak na inną osobę. Wyglądem taka sama oprócz tych czerwonych oczu, które przyciągały cię, nie mogłeś się od nich oderwać ani nic zrobić.
- Tak Eryku to ja - powiedziała jakimś dziwnym głosem.
- Tęskniłem za tobą - zbliżyłem się do niej, ale ona jak oparzona zrobiła dwa szybkie kroki do tyłu.
- Tęskniłeś . . . - powtórzyła do siebie.
- Myślałem że już cię więcej nie zobaczę - powiedziałem cicho. Podszedłem do niej i ją objąłem trwało to nie dłużej, niż dziesięć sekund po których popchnęła mnie z niesamowitą siłą na mur. Zaczęła mnie boleć głowa z wielkim wysiłkiem wstałem. Spojrzałem się na nią. Wyglądała na lekko rozbawioną tym wszystkim. Po chwili zobaczyłem, jak jej oczy zmieniają kolor na czarny. Szybko podeszła do mnie.
- Szybko uciekaj - zaczęła panikować.
- Nie - odpowiedziałem - nie ruszę się nigdzie bez ciebie - zacząłem ją ciągnąć, chcąc ją zaprowadzić do siostry. Nie próbowała się wyrwać, nie rzucała mną o ścianę jak przed paroma nieszczęsnymi minutami. 
- Nie mogę być przy was - powiedziała z bólem - nie widzisz tego ?! Jestem inna mogę was skrzywdzić, zabić jeśli stracę wolę nad sobą . . . - krzyczała z rozpaczy wypowiadając ostatnie słowa szeptem. Łzy leciały jej po policzku.
Nagle stanęła nie ruchomo jak gdyby ktoś w jej głowie ją o czymś informował.
- On cię zabiję ! - wrzasnęła.
- Kto ? - spytałem.
Wtedy znowu jej oczy wypełniła czerwień.
- Nikt taki - wyszeptała uspokajająco i mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk.
To wszystko jest takie dziwne jak w jednej chwili może być potworem, a w drugiej tą miłą, martwiącą się o wszystkich Aną. Byłem zmieszany. Czy ja w ogóle mogłem jej ufać ?
- To jesteście tu ty i Alex, tak ? - wyszeptała mi do ucha.
- Nie to znaczy tak i jeszcze Lucy jest z nami - zacząłem się jąkać.
- Ach, tak - poczułem w jej głosie ironię, a po chwili jak zatapia we mnie zęby. To było nie do opisania. Czułem się tak ostatnio, gdy Emily Jonson straciła ze mną dziewictwo. Wspomnienia wzięły górę zacząłem sobie przypominać jak to było z nią na tylnym siedzeniu samochodu moich rodziców. Cholera dlaczego akurat teraz o tym myśle!
- Ana gdzie jesteś! - krzyknął nieznajomy głos.
Przestała jak na zawołanie pić, gdy usłyszała ten głos. Znowu mnie popchnęła jakbym był niczym.
- Ano mówiłem ci, że się nie rozmawia z jedzeniem - powiedział z sarkazmem.
- Wiem Oliver, ale on się tu przypałętał i nie chce sobie pójść - wyjąkała cicho i podeszła do niego przytulając się.
- Czego chcesz ? - powiedział gniewnym tonem obejmując moją Anę wokół talli.
- Po pierwsze żebyś zabrał te obleśne łapy od mojej przyszłej żony! - po chwili zrozumiałem, że naprawdę to powiedziałem - a po drugie abyś odsunął się od niej zanim zaraz stanie się komuś tu krzywda - powiedziałem poważnym tonem.
Nie zrobiło to na nim wrażenia jedynie rozbawiło go to. Gdy ten się śmiał to wtedy ja się jej zapytałem:
- Ana - powiedziałem cichym błagalnym głosem. Spojrzała na mnie na ułamek sekundy po czym znów się do niego przytuliła - chodź ze mną . . . 
- Widzisz kolego ona woli mnie niż ciebie - prychnęła strzyga.
- Zamknij się! - krzyknąłem. To już go najwidoczniej nie rozbawiło, bo zaczął iść wkurzony z zaciśniętą pięścią.
- Czekaj - zwróciła się błagalnie do czerwonookiego. Podeszła i coś mu wyszeptała do ucha. Temu zabłysły oczy. Wycofał się opierając o ścianę.
- Aną błagam cię wróć ze mną - wyjąkałem bliski płaczu.
Podeszła do mnie całując mnie. Lekki wietrzyk powiewał jej włosy. Miały taki piękny zapach . . . 
- Eriku gdzie jest Alex i Lucy? - spytała się.
- Zostaw tego łajdaka i chodź - powiedziałem cicho chociaż z pewnością usłyszał.
- Czy ktoś wie, że tu jesteście? - znowu ponowiła zadawanie pytań.
Jakaś część mnie podpowiadała mi żeby jej nic nie mówić, że w tej chwili to nie ona. Milczałem. 
Odezwała się strzyga:
- Widzisz nie jest chętny na rozmowy - powiedział znudzony - może teraz dasz mi żebym się nim zajął - uśmiechnął się.
- Daj mi chwilkę - wyszeptała.
Szybkim ruchem złapała mnie za włosy i walnęła o mur, a już po chwili trzymała przyciśniętego do muru. Głowa mi napierdzielała nieziemsko.
- Eriku spójrz na mnie - wyszeptała słodko. Nie miałem zamiaru patrzeć na te czerwone ślepia, ale ten głos tak przyciągający, wołający mnie. Szeroko otworzyłem oczy gubiając się w jej.
- Gdzie jest moja siostrzyczka? - zapytała hipnotyzującym głosem.
- W starym Chevrolet Camaro koło tej speluny za rogiem - wskazałem palcem za mur nie odrywając od niej wzroku.
- Ktoś wie o tym, że uciekliście? - spytała.
- Najprawdopodobniej Neferet i jej psychicznie chora córeczka - wyszeptałem. Na samo wspomnienie o Marcie zrobiło mi się nie dobrze, a jeszcze bardziej jak pomyślałem że z nią byłem.
Usłyszałem westchnięcie. Czerwonooki szedł w naszą stronę.
- To ja idę zobaczyć z innymi do miłego towarzystwa za rogiem - wyszeptał jej do ucha z uśmiechem - a ty w tym samym czasie pozbądź się tego bezmózga.
Pocałował ją jeszcze raz, ale tym razem odskoczyła i powiedziała:
- Nie zrobię tego - wysyczała.
Uśmiechnął się.
- Wiesz dobrze, że zrobisz - powiedział szorstko - Ja ci rozkazuje abyś go zabiła.
Dziewczyna patrzyła na niego z wściekłością. Oczy były czerwieńsze niż przedtem.
Odchodził, tym samym spoglądając na mnie ostatni raz swoim złośliwym debilnym uśmieszkiem.
Zaczęła znowu sączyć ze mnie krew, lecz tym razem nie było to przyjemne. Wiłem się z bólu, a nie z rozkoszy. Kiedy myślałem, że wypije całą moją krew puściła mnie.
- Uciekaj - wyszeptała mi cicho do ucha.
Nie czekałem na to aż coś powie tylko biegłem. Wiedziałem, że z wysiłkiem powstrzymywała się, aby mnie nie zabić. Pościg się zaczął słyszałem już jej kroki. Wiedziałem że koniec jest bliski . . .


_______________________________________
Dziękujemy za komentarze, niektórzy piszący na pewno wiedzą jak bardzo to motywuje ;D
Spóźnione życzenia z okazji Swiąt Wielkanocnych od Nix i Tin ;*