Perspektywa
Erika
Myślałem
ciągle o niej. Liczyła się tylko ona. Nie mogłem spać, jeść
nic nie mogłem robić. Świat dla mnie stracił sens gdy jej koło
mnie nie było. Stałem się jednym z tych rozczulonych i uczuciowych
dupków. Moja przyszła szwagierka Alex (taka tam nadzieja na
małżeństwo z Aną) urażała na okrągło moją inteligencje i ją
podważała, niestety smutne ale prawdziwe czułem się przy niej na
skończonego głupka. Właśnie zrobiliśmy postój. Alex zaczęła
się na mnie drzeć po tym jak niechcący oblałem ją wodą.
Oczywiście zarzuciła mi że zrobiłem to specjalnie co było wielką
bzdurą. Nie mogąc wytrzymać jej dalszych nastrojów przed
miesiączkowych wyszłem z tego grata i zacząłem iść byle jak
najdalej od Alex i jej wielkich lamentów.
W pewnej
chwili poczułem słodki zapach od którego nie mogłem się uwolnić.
Nie wiem dlaczego, ale zacząłem biegnąć w stronę tego zapachu
przed siebie i naglę poczułem . . . krew. Na podłodze leżało
bezwładne ciało faceta, z którego strzyga piła krew. Pojękiwał
z rozkoszy jaką mu dawało ukąszenie. W świetle księżyca odbiła
się twarz tego potwora, który z uśmiechem na twarzy wysysał życie
z tego biednego człowieka. Gdy to coś skończyło pić krew, a gdy
ja próbowałem odejść nie dając się zauważyć wywaliłem się o
skórkę od banana. Spojrzenie czerwonych oczy skierowało się
natychmiast na mnie. Z szybkością błyskawicy pojawiła się koło
mnie.
- Ana? -
spytałem nie mogąc uwierzyć, że to ona. Bałem się jej. Wstałem
i zacząłem spoglądać na nią jak na inną osobę. Wyglądem taka
sama oprócz tych czerwonych oczu, które przyciągały cię, nie
mogłeś się od nich oderwać ani nic zrobić.
- Tak Eryku
to ja - powiedziała jakimś dziwnym głosem.
- Tęskniłem za tobą - zbliżyłem się do niej, ale ona jak oparzona zrobiła dwa szybkie kroki do tyłu.
- Tęskniłeś . . . - powtórzyła do siebie.
- Myślałem że już cię więcej nie zobaczę - powiedziałem cicho. Podszedłem do niej i ją objąłem trwało to nie dłużej, niż dziesięć sekund po których popchnęła mnie z niesamowitą siłą na mur. Zaczęła mnie boleć głowa z wielkim wysiłkiem wstałem. Spojrzałem się na nią. Wyglądała na lekko rozbawioną tym wszystkim. Po chwili zobaczyłem, jak jej oczy zmieniają kolor na czarny. Szybko podeszła do mnie.
- Tęskniłem za tobą - zbliżyłem się do niej, ale ona jak oparzona zrobiła dwa szybkie kroki do tyłu.
- Tęskniłeś . . . - powtórzyła do siebie.
- Myślałem że już cię więcej nie zobaczę - powiedziałem cicho. Podszedłem do niej i ją objąłem trwało to nie dłużej, niż dziesięć sekund po których popchnęła mnie z niesamowitą siłą na mur. Zaczęła mnie boleć głowa z wielkim wysiłkiem wstałem. Spojrzałem się na nią. Wyglądała na lekko rozbawioną tym wszystkim. Po chwili zobaczyłem, jak jej oczy zmieniają kolor na czarny. Szybko podeszła do mnie.
- Szybko
uciekaj - zaczęła panikować.
- Nie -
odpowiedziałem - nie ruszę się nigdzie bez ciebie - zacząłem ją
ciągnąć, chcąc ją zaprowadzić do siostry. Nie próbowała się
wyrwać, nie rzucała mną o ścianę jak przed paroma nieszczęsnymi
minutami.
- Nie mogę
być przy was - powiedziała z bólem - nie widzisz tego ?! Jestem
inna mogę was skrzywdzić, zabić jeśli stracę wolę nad sobą . .
. - krzyczała z rozpaczy wypowiadając ostatnie słowa szeptem. Łzy
leciały jej po policzku.
Nagle
stanęła nie ruchomo jak gdyby ktoś w jej głowie ją o czymś
informował.
- On cię
zabiję ! - wrzasnęła.
- Kto ? -
spytałem.
Wtedy znowu
jej oczy wypełniła czerwień.
- Nikt taki
- wyszeptała uspokajająco i mnie przytuliła. Odwzajemniłem
uścisk.
To wszystko
jest takie dziwne jak w jednej chwili może być potworem, a w
drugiej tą miłą, martwiącą się o wszystkich Aną. Byłem
zmieszany. Czy ja w ogóle mogłem jej ufać ?
- To
jesteście tu ty i Alex, tak ? - wyszeptała mi do ucha.
- Nie to
znaczy tak i jeszcze Lucy jest z nami - zacząłem się jąkać.
- Ach, tak
- poczułem w jej głosie ironię, a po chwili jak zatapia we mnie
zęby. To było nie do opisania. Czułem się tak ostatnio, gdy Emily
Jonson straciła ze mną dziewictwo. Wspomnienia wzięły górę
zacząłem sobie przypominać jak to było z nią na tylnym siedzeniu
samochodu moich rodziców. Cholera dlaczego akurat teraz o tym myśle!
- Ana gdzie
jesteś! - krzyknął nieznajomy głos.
Przestała jak na zawołanie pić, gdy usłyszała ten głos. Znowu mnie popchnęła jakbym był niczym.
Przestała jak na zawołanie pić, gdy usłyszała ten głos. Znowu mnie popchnęła jakbym był niczym.
- Ano
mówiłem ci, że się nie rozmawia z jedzeniem - powiedział z
sarkazmem.
- Wiem
Oliver, ale on się tu przypałętał i nie chce sobie pójść -
wyjąkała cicho i podeszła do niego przytulając się.
- Czego
chcesz ? - powiedział gniewnym tonem obejmując moją Anę wokół
talli.
- Po
pierwsze żebyś zabrał te obleśne łapy od mojej przyszłej żony!
- po chwili zrozumiałem, że naprawdę to powiedziałem - a po
drugie abyś odsunął się od niej zanim zaraz stanie się komuś tu
krzywda - powiedziałem poważnym tonem.
Nie zrobiło
to na nim wrażenia jedynie rozbawiło go to. Gdy ten się śmiał to
wtedy ja się jej zapytałem:
- Ana -
powiedziałem cichym błagalnym głosem. Spojrzała na mnie na ułamek
sekundy po czym znów się do niego przytuliła - chodź ze mną . .
.
- Widzisz
kolego ona woli mnie niż ciebie - prychnęła strzyga.
- Zamknij
się! - krzyknąłem. To już go najwidoczniej nie rozbawiło, bo
zaczął iść wkurzony z zaciśniętą pięścią.
- Czekaj -
zwróciła się błagalnie do czerwonookiego. Podeszła i coś mu
wyszeptała do ucha. Temu zabłysły oczy. Wycofał się opierając o
ścianę.
- Aną
błagam cię wróć ze mną - wyjąkałem bliski płaczu.
Podeszła
do mnie całując mnie. Lekki wietrzyk powiewał jej włosy. Miały
taki piękny zapach . . .
- Eriku
gdzie jest Alex i Lucy? - spytała się.
- Zostaw
tego łajdaka i chodź - powiedziałem cicho chociaż z pewnością
usłyszał.
- Czy ktoś
wie, że tu jesteście? - znowu ponowiła zadawanie pytań.
Jakaś
część mnie podpowiadała mi żeby jej nic nie mówić, że w tej
chwili to nie ona. Milczałem.
Odezwała
się strzyga:
- Widzisz
nie jest chętny na rozmowy - powiedział znudzony - może teraz dasz
mi żebym się nim zajął - uśmiechnął się.
- Daj mi
chwilkę - wyszeptała.
Szybkim
ruchem złapała mnie za włosy i walnęła o mur, a już po chwili
trzymała przyciśniętego do muru. Głowa mi napierdzielała
nieziemsko.
- Eriku
spójrz na mnie - wyszeptała słodko. Nie miałem zamiaru patrzeć
na te czerwone ślepia, ale ten głos tak przyciągający, wołający
mnie. Szeroko otworzyłem oczy gubiając się w jej.
- Gdzie
jest moja siostrzyczka? - zapytała hipnotyzującym głosem.
- W starym
Chevrolet Camaro koło tej speluny za rogiem - wskazałem palcem za
mur nie odrywając od niej wzroku.
- Ktoś wie
o tym, że uciekliście? - spytała.
-
Najprawdopodobniej Neferet i jej psychicznie chora córeczka -
wyszeptałem. Na samo wspomnienie o Marcie zrobiło mi się nie
dobrze, a jeszcze bardziej jak pomyślałem że z nią byłem.
Usłyszałem
westchnięcie. Czerwonooki szedł w naszą stronę.
- To ja idę
zobaczyć z innymi do miłego towarzystwa za rogiem - wyszeptał jej
do ucha z uśmiechem - a ty w tym samym czasie pozbądź się tego
bezmózga.
Pocałował
ją jeszcze raz, ale tym razem odskoczyła i powiedziała:
- Nie
zrobię tego - wysyczała.
Uśmiechnął
się.
- Wiesz
dobrze, że zrobisz - powiedział szorstko - Ja ci rozkazuje abyś go
zabiła.
Dziewczyna
patrzyła na niego z wściekłością. Oczy były czerwieńsze niż
przedtem.
Odchodził,
tym samym spoglądając na mnie ostatni raz swoim złośliwym
debilnym uśmieszkiem.
Zaczęła
znowu sączyć ze mnie krew, lecz tym razem nie było to przyjemne.
Wiłem się z bólu, a nie z rozkoszy. Kiedy myślałem, że wypije
całą moją krew puściła mnie.
- Uciekaj -
wyszeptała mi cicho do ucha.
Nie
czekałem na to aż coś powie tylko biegłem. Wiedziałem, że z
wysiłkiem powstrzymywała się, aby mnie nie zabić. Pościg się
zaczął słyszałem już jej kroki. Wiedziałem że koniec jest
bliski . . .
_______________________________________
Dziękujemy za
komentarze, niektórzy piszący na pewno wiedzą jak bardzo to
motywuje ;DSpóźnione życzenia z okazji Swiąt Wielkanocnych od Nix i Tin ;*